Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 27 grudnia 2012

Pogwiazdkowy prezent od Nieba - grudniowa tęcza nad Łoponiem.

Kilkanaście minut po piętnastej nad Łoponiem pojawiła się piękna tęcza. Zjawisko - trzeba przyznac - rzadkie o tej porze. Pogoda od paru dni przedwiośniana raczej, dzisiaj było dużo słońca, plus 6  stopni ciepła. Ciekawe, jak będzie za trzy miesiące w Wielkanoc? Może ta tęcza to kolorowy szalik dla nieba przed nadchodzącymi mrozami?

wtorek, 13 listopada 2012

Ulubiona opowieśc biblijna - konkurs plastyczny.


Publiczna Szkoła Podstawowa Towarzystwa Przyjaciół Szkół Katolickich w Łoponiu organizuje konkurs plastyczny na namalowanie ulubionej opowieści biblijnej. Technika i format samodzielnie wykonanych prac - dowolne. Należy je składac do 30 listopada ( klasy I - III do p. Agnieszki Ogar, klasy IV - VI  do pani Marzeny Warpechowskiej ).

niedziela, 11 listopada 2012

W Łoponiu zapłonęło ognisko patriotyzmu.

Dzisiaj ŚWIĘTO NIEPODLEGŁOŚCI. Z inicjatywy Stowarzyszenia Przyjaciół Szkół Katolickich   spsk.edu.pl/2012/10/12/ogniska-patriotyzmu/  przed łopońską szkołą zapłonęło ognisko, którego celem było uczczenie 94 rocznicy odzyskania przez nasz kraj niepodległości. Ogień symbolizował wszystkich tych, którzy kiedyś przed laty do tego się  przyczynili. Zapłonął ogień i zabrzmiały patriotyczne pieśni, których śpiewnik został wydany specjalnie z wyżej wymienionej okazji.



















piątek, 9 listopada 2012

Hebrajska gazeta o Władysławie Chrapuście

Od pana Stanisława Chrapusty ( syna Władysława ) otrzymałam informację, dotyczącą ukazania się w  w hebrajskim piśmie "Haarec" artykułu o jego ojcu. Podaje  link do jego hebrajskiego tekstu:
http://www.haaretz.co.il/literature/safrut/print/1.1840048 .
Dołączono do niego reprodukcję pocztówki  z 1955 roku od Władysława Chrapusty do H.E. Ungera -   znajomego w Izraelu.


OGNISKA PATRIOTYZMU - zaproszenie






Z inicjatywy Stowarzyszenia Przyjaciół Szkół Katolickich 11 listopada ( niedziela ) o godzinie 15 - ej spotykamy się przed budynkiem szkoły w Łoponiu. Przy zapalonym ognisku śpiewac będziemy pieśni patriotyczne. W ten sposób uczcimy kolejną rocznicę ODZYSKANIA PRZEZ POLSKĘ NIEPODLEGŁOŚCI.

sobota, 15 września 2012

"Chrapusta" - tekst z londyńskiej "Nowej Polski", częśc ostatnia.


Na dachu "Pałacu Prasy" siadywał Chrapusta godzinami w swej ciasnej kabinie radiotelegrafisty, wychwytując wiadomości  z fal eteru, z wszystkich możliwych radiostacji świata, a nawet z tajemniczych sygnałów Morse'a. Depesze jego, sygnowane znakiem ( ch ) można było czytac w każdym numerze "Ikaca" ( Ilustrowany Kurier Codzienny ) - jako "specjalna służba telegraficzna". Z słuchawkami na uszach wsłuchiwał się w tajemnicze światy, stukania, odgłosy, znał wszystkie szyfry i "kody", wiedział, jakie niebezpieczeństwa grożą radiotelegrafiście prasowemu ze strony wielkich światowych agencji telegraficznych, nadających przez radio serwis wiadomości dla swoich stałych abonentów oraz specjalnie spreparowane "kaczki" dla pogrążenia nieabonentów - radiopajęczarzy. Nade wszystko jednak to opisywał we wspomnianym poemacie hebrajskim, natężał słuch, "czy pokój zapanuje na ziemi, czy też zagłada grozi światu".


Władysław Chrapusta na stanowisku pracy w "Ilustrowanym Kurierze Codziennym".

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Groziła zagłada. W czwartek po południu, w przeddzień wybuchu wojny zadzwonił nagle telefon w mieszkaniu. Szybko i dośc nerwowo, jak zwykle, mówił Chrapusta - po hebrajsku. Doniósł, że znajduje się na placu Grobli w polskim gimnazjum Nowodworskiego ( dawniej św. Anny ), zamienionym teraz na koszary. Jest zmobilizowany i jutro zapewne wyruszy na front. Ponieważ nikogo już nie wypuszczają z koszar, prosił, bym przyszedł odebrac jego walizkę z rzeczami, po które zgłosi się ktoś wieczorem.
Pobiegłem natomiast. Chrapusta stał w bramie w polowym mundurze, w nowych juchtowych butach z cholewami, był poważny i skupiony. Zdołał powiedziec mi tylko, że prawdopodobnie jeszcze w ciągu nocy wyruszy w kierunku granicy słowackiej. "Może pełnic będę służbę frontową w Tatrach, tak jak za tamtej wojny - w Alpach". Wieczorem, gdy siedziało się już przy oknach zasłoniętych szczelnie czarnym papierem z poprzyklejanymi na ukos paskami płótna, zjawił się jednak Chrapusta, wydębiwszy jakimś cudem przepustkę. Był zrównoważony i opanowany. "No cóż, wojna to wojna. Nie mam nikogo na świecie i żadnego niepokoju nie czuję. Przynajmniej wiem teraz, o co się biję - i z kim".
Jedną miał tylko troskę: książki. "Poprosiłem sąsiadów- mówił nerwowo - żeby spakowali wszystko do skrzyń  i myślę że nic złego się książkom nie stanie. Ale trudno pogodzic mi się z tym, że te wszystkie książki,  z wielki trudem pozbierane, będą się gdzieś może tułac po ludziach, czyjeś obce ręce, mieszające wartości tych skarbów, będą się tym zajmowały, i nawet przy pakowaniu nie będę".
Jedną książkę przecież, okazało się, uratował - miniaturowe wydanie psałterza Dawidowego w oryginale hebrajskim. Miał książeczkę tę przy sobie w kieszeni munduru. Mówił, że z tym jednym się nie rozstanie.
W niedzielę, 3 września 1939 opuściłem Kraków. Władysława Chrapusty więcej nie widziałem, nie dał też dotąd znaku życia. I nie wiem, czy miniaturowy psałterzyk, zabrany jako talizman na drogę, uratował do od "światowej zagłady".


piątek, 14 września 2012

"Chrapusta" - tekst z londyńskiej "Nowej Polski", cz. IV

Przepraszam za prawie miesięczną nieobecnośc na blogu. Najpierw zwiedzałam trochę większą ojczyznę niż Łopoń, a nawet Polska, a potem pochłonęły mnie sprawy związane z nowych rokiem szkolnym. Od dzisiaj jednak postaram się w miarę regularnie prowadzic "Łopian i bocian". Dzisiaj kolejna częśc tekstu z londyńskiej gazety "Nowa Polska" ( rocznik 1946 )  na temat Władysława Chrapusty - bohatera tegorocznych Dni Łopianu ( wcześniejsze  27. O7.  oraz  1. O8. i 12 O8. ). Będą także niepublikowane dotąd zdjęcia z wspomnianej wyżej imprezy i wiele innych ciekawych materiałów. 


Obok zamiłowania do języka hebrajskiego miał Chrapusta  i inną jeszcze pasję. Skupywał książki hebrajskie.  Wszystkie skromne dośc oszczędności szły na ten cel. Zwłaszcza kiedy jako znakomity stenograf objął w "Ilustrowanym Kurierze Codziennym" dobrze płatną posadę telefonisty i odbieracza radia, księgozbiór jego hebrajski powiększał się coraz szybciej, mogąc rywalizowac z biblioteką niejednego wytrawnego hebraisty. Wspaniała kolekcja wszelakiego rodzaju starszych i nowszych słowników ( m. in. Thesaurus Tetius  Hebraiose Linguse ), encyklopedii, starych konkordancji biblijnych, komplety czasopism literackich, wreszcie klasyczne dzieła starsze i nowsze były chlubą i dumą hebraisty - Polaka, który ten swój, z dużym trudem i wielkim nakładem kosztów zdobyty księgozbiór,  otaczał jak najtroskliwszą pieczą. Księgarze na Kazimierzu i Stradomiu znali i cenili Chrapustę: był ich najwierniejszym, najlepszym klientem. Żadnych innych uciech nie uznawał, żył jak asceta. Każdy zbędny grosz szedł na książki, głównie na książki hebrajskie, choc oczywiście i polskich zakupywał sporo. Skromne mieszkanie jego przy ulicy Szujskiego w Krakowie nie miało prawie żadnych innych mebli, poza półkami na książki. Gdy miejsca nie starczyło, układał Chrapusta książki swoje w przedpokoju, w skrzyniach. Ogółem zebrał do wybuchu wojny ponad pięc tysięcy tomów.
Zrazu dla cwiczenia, z czasem zaś już z czystego zamiłowania zabrał się Chrapusta do tłumaczenia na język polski szeregu celniejszych utworów literatury hebrajskiej. Tłumaczy przede wszystkim prozę, przy czym najbardziej odpowiadają mu pisane biblijnym stylem legendy Friszmana i Bialika. Ale i poezja pociąga go z biegiem czasu. Natchniony patos proroczy poematów palestyńskich Uri  Cwi  Grinberga odnajduje w Chrapuście znakomitego odtwórcę. Planuje nawet Chrapusta wydanie tomu przekładów żarliwego piewcy wskrzeszenia "królestwa trzeciej świątyni" , jakim jest N. C. Grinberg, poeta młodohebrajski, który Chrapuście najbardziej przypadł do gustu. Ale to nie wszystko. Obcowanie z nową poezją hebrajską nie przechodzi bez śladu na psychice artysty - tłumacza. Oto nagle zaczyna Chrapusta - sam pisac wiersze - po hebrajsku! Pierwsze próby są jeszcze nieśmiałe i językowo dośc nieporadne, ale dalsze już nabierają życia i poetyckiego wyrazu - są godne druku. Jakoż w wydawanym we Lwowie miesięczniku literackim " Hasolel" pojawiają się pierwsze oryginalne utwory poetyckie niecodziennego gościa na hebrajskim Parnasie - prostego syna chłopskiego ze wsi pod Tarnowem, Władysława Chrapusty.


LIST REDAKTORA HEBRAJSKIEGO PISMA "HASOLEL" DO  WŁADYSŁAWA CHRAPUSTY ( rok 1933 )

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 Informacja "Nowego Dziennika" na temat debiutu poetyckiego Władysława Chrapusty

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Koperta listu od hebrajskiego Stowarzyszenia Oświatowo - Kulturalnego "Tarbut", rok 1932.




List wymienionego wyżej stowarzyszenia do Władysława Chrapusty.



-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


 W jednym z poematów opisywał Chrapusta swą pracę w redakcji wielkiego dziennika; jak to w Pałacu Prasy, gdzieś na najwyższym szczycie wieży  ( Bogiem a prawdą było to na dachu  "Ikacowego" budynku ) siedzi  poeta przy aparacie radiowym, i przy szumie linotypów i maszyn rotacyjnych wychwytuje z fal eteru wiadomości, natężając słuch, czy pokój zapanuje na ziemi, czy też zagłada grozi światu. Debiut poetycki Chrapusty wywołał duże wrażenie. Kilkakrotnie był zapraszany niezwykły debiutant na wieczory literackie, na których recytował swe wiersze hebrajskie. Od pierwszego, znanego z nazwiska poety polskiego Władysława z Gielniowa aż do - Władysława Chrapusty spod wsi pod Tarnowem nie było, zdaje się - Polaka, który by " swych  myśli przędzę i swych uczuc kwiaty" wyrażał mową wiązaną  hebrajską, choc w epoce humanizmu byli Polacy, którzy znali język hebrajski. Chrapusta był zapewne jedynym w swoim rodzaju unikatem.
Tu drobna, acz konieczna dygresja. Literatura hebrajska zna nieliczne wypadki, kiedy ludzie obcych narodowości o skłonnościach poetyckich opanowywali język hebrajski i pisali w tym języku oryginalne utwory poetyckie. W naszych czasach młoda Rosjanka Elżbieta Żurkowa, nauczywszy się języka hebrajskiego, zaczęła w Moskwie od tłumaczeń z zakresu literatury hebrajskiej na język rosyjski, po czym przeszła na  judaizm i wyemigrowała do Palestyny, gdzie dotąd  pod pseudonimem  "Eliszewa" zajmuje miejsce dośc wybitne w młodej poezji hebrajskiej, a także w krytyce literackiej. Otóż w przeciwieństwie do Żurkowej - Eliszewy,  Chrapusta nie miał w sobie ni krzty jakiegoś "judaizanctwa". Był wierzącym katolikiem, i nie zdarzyło się jeszcze nigdy, by przechodząc obok jednego z licznych kościołów krakowskich, nie zdejmował pobożnie kapelusza. Owszem, interesował się ruchem syjonistycznym i Palestyną, marzył nawet o zwiedzeniu Ziemi Świętej, okazywał duże zrozumienie dla niedoli żydowskiej i oburzały go do żywego wszelkie przejawy nietolerancji i antysemityzmu - pozostał jednak tym, czym był:  wiernym synem chłopskim, głęboko wierzącym i praktykującym katolikiem. Polszczyzna zaś jego trąciła najczystszą, soczystą gwarą małopolską. Przeskoki, które czynił niekiedy w rozmowie - z języka proroków izraelskich do podtarnowskiej gwary, miały w sobie, drogą kontrastu jakiś swoisty i wyrafinowany, powiedziałbym po prostu perwersyjny urok lingwistyczny.

niedziela, 9 września 2012

Zebranie wiejskie

Jutro, czyli 10 września ( poniedziałek ) w szkole w Łoponiu odbędzie zebranie wiejskie. Początek o godzinie 18 - ej.

wtorek, 14 sierpnia 2012

PODZIĘKOWANIA - Dni Łopianu 2012.


Na stronie internetowej szkoły w Łoponiu  ukazały się PODZIĘKOWANIA dla tych wszystkich, którzy przyczynili się do zorganizowaniu Dni Łopianu 2012. Zajrzyjcie  na:  szkolalopon.superszkolna.pl.


                                                                                               *



JA  RÓWNIEŻ   JAK  NAJSERDECZNIEJ  DZIĘKUJĘ   TYM,  KTÓRZY  POMOGLI  MI ZREALIZOWAC  PROJEKT.   SAMA,  BEZ   ICH  POMOCY  NIE   PODOŁAŁABYM  TEMU,    BY  TO,  CO   NA  PAPIERZE,   STAŁO   SIĘ   RZECZYWISTOŚCIĄ. 

- Panu  STANISŁAWOWI  CHRAPUŚCIE  z  Warszawy  za  pomoc w przygotowaniu  wystawy, a tym  samym  za  pośrednictwo  w  zawarciu  "znajomości" z  postacią Jego Ojca - Władysława. 

- Pani  MARII  OKLEJ  ( z  domu  Chrapusta ) wraz  z dziecmi  za przybycie  na wernisaż  i  wiele miłych  słów.

- Panom  Dyrektorom  Muzeum Okręgowego w  Tarnowie:  Andrzejowi Szpunarowi  i  Adamowi  Bartoszowi  za  uświetnienie  wernisażu  wystawy  swoim  przybyciem  w  skromne  progi  łopońskiej  szkoły.

- Panu  Burmistrzowi   Miasta i  Gminy   Wojnicza   za  życzliwośc  wobec  inicjatywy  zorganizowania  Dni  Łopianu  ( za  towarzyszenie  nam  wraz  z  małżonką  podczas  łopońskiego  święta  także ).

- Panu  Janowi  Szczerbie  odpowiedzialnemu  za  promocję  miasta   i  gminy  Wojnicz  za   zainteresowanie  naszym  przedsięwzięciem,   obecnośc  na  spotkaniach  organizacyjnych  i  wszelaką pomoc.

- Panu  Pawłowi  Smoleniowi - radnemu  powiatu  tarnowskiemu za  pomoc  i  życzliwośc.

- Pani  DYREKTOR  JADWIDZE  HYNEK  -  za  współpracę,  serdeczny  uśmiech,  tworzenie  przyjaznej  atmosfery  wokół   inicjatywy  zorganizowania  Dni  Łopianu.

- Pani  SOŁTYS  ZOSI  GÓRSKIEJ  -  również  za  współpracę,  poświęcony czas,  pomoc  w  załatwieniu  TYLU !!!   spraw,  że  trudno  byłoby  mi  je  wszystkie  wyliczyc.

- Pani  JOASI  PITAŚ  i   jej   Mamie  ( pani  BASIU, życzę  szybkiego  powrotu  do  zdrowia!  ) za  ICH  ZŁOTE,  PRACOWITE  RĘCE  I  WIELKIE  SERCE.

- Panowi  Stanisławowi  Bączkowi  -  za   zajęcie  się  stroną  finansowo - rozliczeniową  projektu  ( Stasiu, bez Ciebie  byłoby  mi  o  wiele  trudniej )  oraz  pomoc  w  zorganizowaniu  pokazu  mody. 

- Pani  Joasi  Chrapuście  -  opiekunce  świetlicy  "Pod  Bocianem"  za  pomoc.

-  Panu  Jackowi  Cwikowi -  za  współpracę  i  cierpliwośc  wobec  moich  kolejnych  próśb  o  pomoc.

-  Nowej  Radzie  Sołeckiej  -  wraz  z  p. sołtys  zostaliście  "rzuceni  na  głęboką wodę"  i  egzamin  
z  nieszczędzenia  swojego  czasu  i  trudu  w  pracy  na  rzecz  najbliższego  środowiska  zdaliście  celująco.


-  Wszystkim  pozostałym  osobom  -  nauczycielom  ze  szkoły  i  przedszkola  w  Łoponia,  rodzicom       
uczniów  i  przedszkolaków  i  pracownikom obsługi   z  tychże  placówek

 - Moim  byłym  uczniom  z  Łoponia  i  Wojnicza  ( serdeczności  przesyłam  Karolinie Krzysztofiak, Ewelinie  Lasko,  Beacie  Malec - Suwarze,  Sebastianowi  Hebda,  Piotrowi  Kumurek,  Grzegorzowi  Lasko,  Ewelinie  Sikoń,  Weronice  i  Krzysiowi  Mleczko,  Martynie  Sikoń,  Danielowi  Kłusek,  Łukaszowi  Kozioł,  Paulinie Łabuda,  Ewelinie Sikoń,  Beacie  Przeklasa,  Ireneuszowi  Mosio  i  wielu  innym ).

- Nieobecnej  pani DANUSI  MALEC,  radnej   Łoponia,  którą serdecznie  pozdrawiam z  naszej ZIELONEJ  KRAINY  ŁOPIANU.  

- DZIĘKUJĘ   WSZYSTKIM  NIEWYMIENIONYM  Z  IMIENIA  I  NAZWISKA.  
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

PODSUMOWUJĄC  ZESZŁOROCZNY  DZIEŃ  ŁOPIANU, NAPISAŁAM:

Udało  nam  się  zrobic  pierwszy  krok  w  przełamywaniu   bariery   mentalnej,  że  nic  się  nie  uda  i  nic  się  nie  da  zrobic!  Malkontentom  i   sceptykom  jest  chyba  teraz  trochę  głupio.  Warto  byc   zawsze  po  stronie  ludzi   pozytywnie   myślących,  z  energią  i  zapałem. 

Tak  pisałam  rok  temu - dzisiaj  prawie  nic  bym  nie  zmieniła. Nic oprócz  pierwszego,  zacytowanego  zdania - PODCZAS   TEGOROCZNYCH  DNI  ŁOPIANU  UDAŁO  NAM  SIĘ  ZROBIC  PRZYNAJMNIEJ  KILKANAŚCIE  KROKÓW  W  PRZEŁAMYWANIU  BARIERY  MENTALNEJ, ŻE  NIC  SIĘ  NIE  UDA  I  NIC  SIĘ  NIE  DA  ZROBIC!

Dodam  jeszcze  sentencję  z  "Alchemika"  Paula  Coelho:
"WSZYSTKO,  CO  ZDARZA  SIĘ  RAZ,  MOŻE  NIE  PRZYDARZYC  SIĘ  NIGDY  WIĘCEJ , ALE  TO,  CO  ZDARZA  SIĘ  DWA  RAZY,  NA  PEWNO  ZDARZY  SIĘ  TRZECI".

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------






Jak fotografowac łopian i roślinnośc z okolicznych łąk i ogrodów? Prezentacja nagrodzonych zdjęc.


Jeszcze w lipcu w ramach Dni Łopianu odbyły się warsztaty  z  zakresu fotografii makro, uwieńczone konkursem na najlepsze zdjęcie przedstawiające kwiaty, zioła i rośliny z Łoponia i okolic. Ogłoszenie wyników konkursu i  wręczenie nagród miało miejsce 5 sierpnia. W dzisiejszym poście prezentuję najlepsze zdjęcia.

I  MIEJSCE - Julia  Wesołowska, klasa VI 


 
                                           II MIEJSCE - Sandra Korcyl, klasa  I  gimnazjum




                                             III MIEJSCE -  Joanna  Gładka, klasa  IV



                                        III  MIEJSCE - Dawid  Kłusek, klasa IV



                                   III MIEJSCE - Marcin Żurek, klasa I gimnazjum

niedziela, 12 sierpnia 2012

"Chrapusta" - tekst z londyńskiej "Nowej Polski", częśc III.


Wracam do tekstu, który ukazał się w 1946 roku w londyńskim piśmie "Nowa Polska". Dwie poprzednie części artykułu autorstwa  Davida Lazera umieściłam w postach z 27 lipca i 1 sierpnia. Dzisiaj częśc III.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Czyż można się więc dziwic, że takie wrażenie wywarło na Bialiku? Czy można się dziwic, że nawiązał się od tej chwili ścisły kontakt znakomitego poety z synem chłopskim, który nad wyraz trudny dla obcego język hebrajski opanował znakomicie. Bialik zaprosił Chrapustę  do siebie, a po wyjeździe z Polski pozostawał z nim w kontakcie. Zaczął też Chrapusta z zachęty Bialika tłumaczyc niektóre  utwory poety pisane prozą, głównie legendy biblijne, tłumaczył wyjątkowo świetnie, z doskonałym wyczuciem ducha obu języków. Szczególnie przekład  "Legendy trzech i czterech", który pojawił się w odcinkach na łamach krakowskiego "Nowego Dziennika", wywołał powszechny zachwyt znawców literatury hebrajskiej.
       Nazajutrz po owym zebraniu spotkaliśmy się z Władysławem Chrapustą w jednej z krakowskich kawiarni na Rynku Głównym i odtąd pozostawaliśmy już w stosunkach dośc bliskich. Przy "małej czarnej" opowiedział mi  dzieje swego życia. Pochodzi ze wsi pod Tarnowem, z rodziny małorolnego chłopa. W domu panowała bieda, dzieciaków sporo, na naukę pieniędzy nie było, młody Władek  garnął się do książek. Przedsiębiorczy chłopak wiejski zdaje się na los Boży: ucieka z domu do Tarnowa. Z trudem zarabia na utrzymanie pracą fizyczną, a po nocach uczy się gorliwie. Wkuwa kurs gimnazjalny, dziwnym trafem jednak pociąga go najbardziej - stenografia. W tym widzi swą karierę i przyszłośc, osiąga też znaczną biegłośc w tej dziedzinie, z biegiem czasu zdobywa jakieś stenograficzne rekordy. Zdaje się nawet, że redaguje nawet jakieś fachowe pismo dla stenografów, odbijane na powielaczu.
     Nadchodzi rok 1914. Wojna. Chrapusta jest w sam raz właśnie w wieku poborowym i przywdziewa mundur austriackiego landszturmisty. W pewnym momencie jest z oddziałem swym we Lwowie, skąd wyruszyc ma na front. Przed odjazdem kompanii zachodzi Chrapusta, już w mundurze polowym, do jednego z antykwariuszy lwowskich, chcąc wybrac sobie parę książek na drogę. Traf  zrządza, że  wpada  mu do ręki  polski podręcznik nauki języka hebrajskiego. Przygląda się od niechcenia hebrajskim literom,  i - jak to po wielu latach opowiadał - "urzekły go" nieznane mu dotąd znaki pisma hebrajskiego po prostu już swiom wyglądem, swoim "krojem".  Chrapusta kupuje ów podręcznik, który towarzyszy mu potem na froncie, gdzieś na froncie, gdzieś  na śnieżnych szczytach Alp, gdzie jako stenograf jest w służbie łączności  przy obsłudze radiotelegrafu. Z łatwością opanowuje alfabet hebrajski i sztukę czytania i pisania - na więcej na razie  nie starcza możliwości ani czasu. Ale wzbudzone raz zamiłowanie nie gaśnie. Po zdemobilizowaniu wraca Chrapusta do kraju i w Krakowie zarabia na życie stenografią. Ale równocześnie u najlepszego pedagoga  hebrajskiego uczy się z zapałem gramatyki i języka hebrajskiego. Czyni doskonałe postępy mimo wielkich trudności, jakich nastręcza ten język semicki, - i z wolna, po latach studiów, dochodzi do takiej wprawy, że może swobodnie mówic i czytac starą i nową literaturę hebrajską. Właśnie w czasie naszego spotkania recytował  Chrapusta  z  przejęciem  początek wielkiego poematu Szneura o Wilnie, po czym przeszedł  do innych utworów poetyckich, które znał  na pamięc.

Władysław Chrapusta ( w środku ) ze swoją drużyną sokolą. Zdjęcie pochodzi z sierpnia 1923 roku ( zrobiono je prawdopodobnie pod Jarosławiem ).

piątek, 10 sierpnia 2012

czwartek, 9 sierpnia 2012

Spotkanie po Dniach Łopianu 2012.


Komitet Organizacyjny Dni Łopianu proszony jest o przybycie na spotkanie w najbliższy poniedziałek.


Wpisy do "Księgi pamiątkowej" - Dni Łopianu 2012.

Z okazji pierwszego, ubiegłorocznego Dnia Łopianu z inicjatywy p. Marzeny Warpechowskiej powstała "Księga pamiątkowa", do której wpisywali się goście imprezy. Dzisiaj kilka wpisów sprzed kilku dni.


DLA  CAŁEJ  MOJEJ RODZINY I RODZINY MOJEJ SIOSTRY DNI ŁOPIANU 2012 BYŁY POWODEM DO PRAWDZIWEGO I GŁĘBOKIEGO WZRUSZENIA DZIĘKI POŚWIĘCENIU TYLE UWAGI MOJEMU OJCU I JEGO ŻYCIOWEJ PASJI. ROZMIAR IMPREZY NAS POZYTYWNIE ZASKOCZYŁ. BARDZO DZIĘKUJEMY ZA ZAPROSZENIE NAS JAKO HONOROWYCH GOŚCI I UMOŻLIWIENIE UCZESTNICTWA. CIĄGLE JESTEŚMY EMOCJONALNIE ZWIĄZANI Z TĄ MAŁĄ OJCZYZNĄ I MAMY NADZIEJĘ TU JESZCZE WIELOKROTNIE WRACAC.
            
                                                    / Podpisy pani Marii Oklej i Stanisława Chrapusty wraz z rodzinami/

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
DZIĘKUJĄC  ZA  ZAPROSZENIE, GRATULUJĘ WSPANIAŁEJ IMPREZY. JESTEM POD  WRAŻENIEM, ŻE PO RAZ KOLEJNY "MAŁY  ŁOPOŃ"  POTRAFIŁ TAK WSPANIALE  SIĘ 
ZORGANIZOWAC.  DZIĘKUJĄC  ZA  WSPANIAŁĄ  ZABAWĘ, SŁOWA  UZNANIA KIERUJĘ  DO  ORGANIZATORÓW. 
                                                 Z POWAŻANIEM 
                                                  Z. J. KURKOWIE

                                                     / Do wpisu dorysowano rysunki słoneczka, łopianu, serduszek

                                                      oraz dopisek, że bardzo podobały się panu burmistrzowi i jego
                                                     żonie dekoracje imprezy, zwłaszcza plansza z miss i misterem folk -
                                                     co widac na dołączonym niżej zdjęciu -  oraz słomiany człowieczek /



*Autorką wymienionych wyżej dekoracji i  całej oprawy na  zewnątrz  była pani  Joasia  Chrapusta.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------

  W DNIU  ŚWIĘTA  ŁOPONIA - "DNI ŁOPIANU 2012" GRATULUJĘ  WSZYSTKIM MIESZKAŃCOM  ŁOPONIA   BARDZO  UDANEJ  IMPREZY. 
 Z  PRZYJEMNOŚCIĄ   W  NIEJ  UCZESTNICZĘ   WRAZ   Z  ŻONĄ  I  SYNEM.  ZAWSZE  LUBIĘ  TUTAJ  PRZYJEŻDŻAC,   GDYŻ  SPOŁECZEŃSTWO  ŁOPONIA  JEST  JEDNYM  Z NAJPRĘŻNIEJ  DZIAŁAJĄCYCH  W GMINIE WOJNICZ. 
GRATULUJĘ   RAZ  JESZCZE  I   ŻYCZĘ  DALSZEJ  OWOCNEJ  WSPÓŁPRACY MIĘDZYSĄSIEDZKIEJ   I   MIĘDZYLUDZKIEJ 
                                      Z  POWAŻANIEM  - PAWEŁ  SMOLEŃ


----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


GRATULACJE


BARDZO  AMBITNA, NA  WYSOKIM  POZIOMIE  IMPREZA. PRZEBIŁA  WSZYSTKIE  WYDARZENIA  W  REJONIE. ŻYCZĘ  WSZYSTKIEGO  NAJLEPSZEGO.  DUŻO  NOWYCH  POMYSŁÓW  I  ICH  REALIZACJI

  
                                            JAN  SZCZERBA

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


GRATULACJE  ZA  POMYSŁ  I  ORGANIZACJĘ  WSPANIAŁEJ  IMPREZY.  ŻYCZĘ DALSZYCH ŚWIETNYCH  POMYSŁÓW 


                                            MARIA  MOSIO


----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


POŁĄCZYC  PRZYJEMNE  Z  POŻYTECZNYM  TO  SZTUKA,  BYC  MOŻE  SIĘ  MYLĘ,  ALE  4. i 5. SIERPNIA TO  ŻYWY  DOWÓD,  ŻE  MOŻNA


                                                SEBASTIAN  HEBDA


----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


CHOC  TEMPERATURA  SIERPNIOWEGO  WEEKENDU  SIĘGAŁA  35 STOPNI,  TO 

I   TAK  NIE  ODDAJE  CIEPŁA,  JAKIE  PŁYNĘŁO PODCZAS  ŚWIĘTA  ŁOPIANU   OD  UCZESTNIKÓW  ZABAWY ...  TA  SIŁA  PŁYNIE  Z  WIELKIEGO  SERCA  POMYSŁODAWCZYNI  "DNI  ŁOPIANU"....
 NIC  DZIWNEGO  ZATEM,  ŻE  ŁOPOŃ JEST "ZIELONĄ  WYSPĄ"  POZYTYWNYCH  EMOCJI  W  CAŁEJ  GMINIE,  SKORO JEGO  MIESZKAŃCY MAJĄ  W  SOBIE  TAK  WIELE  DOBREJ WOLI ...

                                               DO  ZOBACZENIA  W  PRZYSZŁYM  ROKU 

                                                     STOLARZOWIE  I  KWIATKOWSCY 

środa, 8 sierpnia 2012

Rekord! Z Dni Łopianu zdjęcia różnotematyczne

Wczoraj padł rekord wejśc na niniejszy blog - 522! Oczywiście największym zainteresowaniem cieszą się posty z Dni Łopianu.


Dzisiaj  pierwsza porcja zdjęc różnotematycznych.



Dużym zainteresowaniem dzieci cieszył się przejazd kucykiem. Dziękujemy panu Józefowi Lasko za jego udostępnienie i poświęcenie swego czasu, by uatrakcyjnic tegoroczne Dni Łopianu.

-------------------------------------------------------------------------------------


Rozmowa pana Stanisława Chrapusty ( syna Władysława ) z byłym dyrektorem szkoły w Łoponiu - panem Piotrem Przeklasą. 

---------------------------------------------------------------------------------------








Największą ozdobą Dni Łopianu były dzieci.


Łopońskie przedszkolaki tańczą "Jezioro łabędzie".

     

------------------------------------------------------------------------------------------------------------









Starsi i młodsi - wszyscy łoponianie ( i nie tylko ) świetnie się bawili.

wtorek, 7 sierpnia 2012

Fotorelacja z konkursu na latawiec - Dni Łopianu,5 sierpnia 2012.

WYNIKI:
1. Rodzina Hebdów ( rodzice Elżbieta i Leszek )
2. Rodzina Malców ( Łopoń + Warszawa ), dodatkowo wyróżnienie za latawcowy list do lisa.
3. Rodzina Kłusków ( rodzice trzech synów - Małgorzata i Artur ) wykonali dwa latawce.
4. Rodzina Nowaków ( rodzice Maria i Ryszard )

JURY : p. Jan Szczerba, p. Jadwiga Hynek, p. J. Chrapusta

Pokazowi latawcowych lotów towarzyszyła grupa LOKOMOTORA z Krakowa.