Zdanie wypowiedziane przez Władysława Chrapustę lśniło nie tylko gramatyką; lśniło Biblią w oryginale, lśniło przede wszystkim świeżością, niespodziewanym ujęciem, zrozumiałym i możliwym do odczucia tylko dla wytrawnego stylisty hebrajskiego. Tak nie mówią ani gimnazjaliści, ani w ogóle "sabry". Tak mówi tylko człowiek uczony w piśmie, który mimo gruntownego znawstwa mało co miał dotąd sposobności porozumiewania się danym językiem. To tak, jakby ktoś nie znał, lub jak ów sienkiewiczowski osadnik z Maripozy - zapomniał żywego języka polskiego i posługiwał się wyłącznie polszczyzną Biblii ks. Wójka. Najczystszą tedy hebrajszczyzną biblijną oświadczył wówczas Chrapusta:
LUBO Z PNIA IZRAELSKIEGO NIE JESTEM, PRZEDSIĘ NIECHAJ IMIENIA MEGO NIECH NIE BRAKNIE ŚRÓD WPISANYCH.
Tak można by od biedy stylem biblijnym polskim oddac zdanie wypowiedziane po hebrajsku przez Chrapustę na owym zebraniu w Krakowie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz